logo

logo

środa, 22 lutego 2017

Tłusty czwartek tradycyjnie



W tym roku u mnie będzie tradycyjnie - ciasta już zagniecione (oprócz pączków), leżą w lodówce, więc wpadam po pracy jutro i smażę! Znalazłam zeszłoroczne notatki, w każdym przepisie może być ewentualnie potrzeba lekkiego podsypania mąką, ale generalnie są sprawdzone i smaczne!

Faworki



Składniki:
mąka pszenna (150g)
2 żółtka
1 łyżeczka octu
1 łyżeczka cukru
½ łyżeczki soli
śmietana 18% (120g)
cukier puder do posypania




Przygotowanie:
Wszystkie składniki wrzucamy do miski i zagniatamy ciasto na jednolitą masę. Następnie wyrabiamy lub uderzamy wałkiem około 10-15 minut. Raz w życiu uderzałam w ciasto faworkowe wałkiem, ale nie zauważyłam większej różnicy między długim wyrabianiem a ubijaniem, więc każdy robi to co uważa za słuszne. Ciasto wałkujemy dość cienko i kroimy na prostokąty o wymiarach około 3-10cm lub romby podobnej wielkości. Każdy pasek nacinamy w środku i przez to nacięcie przewlekamy jeden z końców. Faworki smażymy na rozgrzanym tłuszczu z każdej strony na złoty kolor. Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem. Faworki mają tysiące kalorii, więc jakby ktoś wolał upiec, to wersja dietetyczna tutaj.



Oponki



Składniki:
biały ser (250g)
mąka pszenna (250g)
cukier (50g)
2 żółtka
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka octu
śmietana 18% (120g)
cukier puder do posypania


 
Przygotowanie:
Ser zgniatamy lub przeciskamy przez praskę, żeby nie było grudek. Dodajemy mąkę, cukier, żółtka, sodę z octem i śmietanę. Zagniatamy ciasto na jednolitą masę. Następnie wałkujemy lekko podsypując mąką na grubość około 1,5cm i wykrawamy szklanką i kieliszkiem oponki. Środki teoretycznie można zagnieść jeszcze raz, ale takie małe pączusie to moje wspomnienie dzieciństwa, więc u mnie idą do smażenia. Oponki smażymy na rozgrzanym tłuszczu z każdej strony na złoty kolor. Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem. Oponki mają jeszcze więcej kalorii niż faworki, ale wersji dietetyczne na blogu nie ma, bo mimo prób były jak dla mnie zbyt twarde po upieczeniu.



Pączki (oczywiście z przepisu prababci)


Składniki:
mąka pszenna (250g)
mleko (100ml)
drożdże (25g)
1 jajko (60g)
1 żółtko (20g)
1 łyżka cukru (20g)
½ łyżeczki soli
masło (20g)
starta skórka z cytryny
kilka kropli olejku waniliowego
dżem
cukier puder na lukier


 

Przygotowanie:
Przygotowujemy rozczyn, mleko podgrzewamy, żeby było lekko ciepłe, dodajemy drożdże, łyżkę cukru i łyżkę mąki. Dokładnie mieszamy i zostawiamy pod ściereczką do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, ok. 15 minut powinno wystarczyć. Rozczyn jest gotowy jak jego poziom podniesie się co najmniej o połowę.

Do miski z wyrośniętym rozczynem wbijamy jedno całe jajko i jedno żółtko, ubijamy mikserem na puszystą piankę. Następnie wsypujemy mąkę, dodajemy startą skórkę cytrynową, kilka kropli dowolnego aromatu (ja daję waniliowy) i pół łyżeczki soli. Wyrabiamy ciasto ręcznie. Ma mieć konsystencję klejącą, ciągnącą się – generalnie upierdliwą, ale wyrabiamy je energicznie co najmniej 5 minut. Jak już ciasto wyrobimy, to dodajemy roztopione masło i nadal wyrabiamy, aż ładnie nam będzie odchodzić od dłoni i wchłonie całe masło, na oko ok. 2 minut. Gotowe ciasto wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 45 minut – musi podwoić swoją objętość.

Stolnicę podsypujemy odrobiną mąki i wykładamy na nią wyrośnięte ciasto. Po wierzchu też sypiemy lekko mąką, żeby nam się nie kleiło. Rękami rozpłaszczamy je na grubość ok. 2cm i wykrawamy dużym kubkiem koła. Na każde koło kładziemy łyżeczkę dżemu i sklejamy dokładnie brzegi, żeby nadzienie nie wypłynęło.

Lukier robimy z cukru pudru i soku z cytryny z ilości nieokreślonej, bo robię to na oko.

Pączki smażymy na rozgrzanym tłuszczu z każdej strony na złoty kolor. Lukier nakładamy na jeszcze gorące i zostawiamy do przestygnięcia.

Pączki to straszne bomby kaloryczne i do tego wyglądają jak bomby (ale jakże smaczne), więc można zrobić w wersji dietetycznej według wskazówek tutaj.


Smacznego i trzymajcie się jutro! Dla niektórych to będzie niezła próba silnej woli ;)